Otóż wizytę u weta przeżyły całkiem w porządku. Były co prawda wystraszone - chyba myślały,że znów czeka je przeprowadzka

W gabinecie dały się zbadać i pozwoliły na zmierzenie temp. + szczepienie. Przy czym na koniec, Oreo zaczął tak zawodzić

że wet stwierdziła,że to on powinien nazywać się Arya

:D hehehe
Jak tylko przyjechaliśmy do domu, to koty odetchnęły z ulgą i polazły w swoje strony.
Maluchy wg pani doktor miały wzdęte brzuchy,więc od jutra odrobaczenie przez 4 dni + w pt kontrola. Dodatkowo obecnie są na kurczaku ,bo zarówno i animonda i bonzita powodują biegunkę u Orea. Arya łagodniej to przechodzi,ale skoro karmię je razem to musi być solidarność, dlatego oboje mają wspólny jadłospis
A propos postępów to jestem zachwycona Arya!Mała jest taką pieszczochą, że czasem nawet zaczyna łasić się do naszej 1,5-rocznej córki, gdy ta jest nieruchomo i się nie odzywa

a Oreo jakby się wycofał..Tak jak na początku był bardziej otwarty i bardziej ufny, tak teraz jakby chciał chodzić własnymi ścieżkami, chce się ze mną bawić gryząc mnie i generalnie ucieka częściej niż się łasi :/