Arya i Oreo
Moderatorzy: crestwood, Migotka
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Otóż wizytę u weta przeżyły całkiem w porządku. Były co prawda wystraszone - chyba myślały,że znów czeka je przeprowadzka
W gabinecie dały się zbadać i pozwoliły na zmierzenie temp. + szczepienie. Przy czym na koniec, Oreo zaczął tak zawodzić
że wet stwierdziła,że to on powinien nazywać się Arya
:D hehehe
Jak tylko przyjechaliśmy do domu, to koty odetchnęły z ulgą i polazły w swoje strony.
Maluchy wg pani doktor miały wzdęte brzuchy,więc od jutra odrobaczenie przez 4 dni + w pt kontrola. Dodatkowo obecnie są na kurczaku ,bo zarówno i animonda i bonzita powodują biegunkę u Orea. Arya łagodniej to przechodzi,ale skoro karmię je razem to musi być solidarność, dlatego oboje mają wspólny jadłospis
A propos postępów to jestem zachwycona Arya!Mała jest taką pieszczochą, że czasem nawet zaczyna łasić się do naszej 1,5-rocznej córki, gdy ta jest nieruchomo i się nie odzywa
a Oreo jakby się wycofał..Tak jak na początku był bardziej otwarty i bardziej ufny, tak teraz jakby chciał chodzić własnymi ścieżkami, chce się ze mną bawić gryząc mnie i generalnie ucieka częściej niż się łasi :/
Jak tylko przyjechaliśmy do domu, to koty odetchnęły z ulgą i polazły w swoje strony.
Maluchy wg pani doktor miały wzdęte brzuchy,więc od jutra odrobaczenie przez 4 dni + w pt kontrola. Dodatkowo obecnie są na kurczaku ,bo zarówno i animonda i bonzita powodują biegunkę u Orea. Arya łagodniej to przechodzi,ale skoro karmię je razem to musi być solidarność, dlatego oboje mają wspólny jadłospis
A propos postępów to jestem zachwycona Arya!Mała jest taką pieszczochą, że czasem nawet zaczyna łasić się do naszej 1,5-rocznej córki, gdy ta jest nieruchomo i się nie odzywa
Po 2 tygodniowej nieobecności i wieściach od znajomego, że maluchy baaardzo się boją- stwierdziam definitywnie, że Arya i Oreo być może i boją się z początku kogoś obcego, ale na mój głos zareagowały radośnie i od razu wyszły z ukrycia!:) Brakowało im miziania,głaskania, pieszczot, nie odstępowały mnie na krok. Pokój-demolka, więc zanim usiadłam i posprzątałam po ich zabawach, trochę czasu minęło i wtedy mogliśmy poświęcić sobie czas. Maluchy są przekochaniutkie, żądają głaskania, reagują na swoje imiona. Podczas naszej nieobecności bez problemu trafiały do kuwety 
byłam dziś u dzieciaków w odwiedzinach. Oczywiście na początku byłam dla nich czymś strasznym z czymś innym strasznym w rękach (aparat). Początek sesji zdjęciowej zatem polegał na znalezieniu kotecków
Na szczęście okazało się, że nie gryzę, a aparat nie wysysa kocich duszyczek więc efekty sesji są nawet ładne
Przy próbie zdjęć prapetowych Oreo tak się rozkręcił, że trzeba mu było dupencję trzymać bo z tych mizianek by spadł
reszta fotek powędrowała na fundacyjnego maila i niebawem pewnie będzie na picassie.
Na szczęście okazało się, że nie gryzę, a aparat nie wysysa kocich duszyczek więc efekty sesji są nawet ładne
Przy próbie zdjęć prapetowych Oreo tak się rozkręcił, że trzeba mu było dupencję trzymać bo z tych mizianek by spadł
reszta fotek powędrowała na fundacyjnego maila i niebawem pewnie będzie na picassie.
"Pies: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - są bogami!
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"
Kot: karmią mnie, kochają, troszczą się o mnie - jestem bogiem!"

