Jest dobrze... Dziś była wizyta u pani weterynarz. Dostała antybiotyk (i przez kolejne 3 dni będę jej podawała to samo), no i za 10 dni zdejmę ew. szwy (jeśli coś zostanie). Szew na brzuchu wygląda dobrze, nic się nie paprze (tfu, tfu, tfu).
Wczoraj musiała być dość długo sama, ale głównie drzemała w łazience. Wieczorem zdjęłam jej kaftan (zbytnio wzbudzał ciekawość, co tam jest pod spodem)... ale, brzuszka nie wylizuje nadmiernie. Kroplówkę wieczorem podałam, choć w 1/3 (Flora dzielnie mi w tym przeszkadzała, a wenflon usunęłyśmy wspólnie

).
Apetyt dopisuje, choć je częściej i małymi porcjami (najbardziej podpasowały pasztety i puchy z galaretką - jak się ma braki w uzębieniu, to najwygodniej to się je).
Teraz siedzi w łazience, miejscówka pod szafką jest the best.
