
Myszkin, Dunia i Nastia
Moderatorzy: crestwood, Migotka
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Na co kapie z kranu woda kiedy kota zmoczyć szkoda.
Dziewczyny WRESZCIE po 3 miesiącach zaliczyły kranicę
https://www.youtube.com/watch?v=vch05on ... 3zxubAR-Tx
https://www.youtube.com/watch?v=Mx9aVnO ... x&index=16
Dziewczyny WRESZCIE po 3 miesiącach zaliczyły kranicę

https://www.youtube.com/watch?v=vch05on ... 3zxubAR-Tx
https://www.youtube.com/watch?v=Mx9aVnO ... x&index=16
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Dziewczyny długo czekały na zabawy z rezydentem Stefanem i wreszcie dowód uwieczniony i uroczyście udostępniony
A wszystko to na chodniku industrialno-ekologicznym
http://https://www.youtube.com/watch?v= ... 3zxubAR-Tx

A wszystko to na chodniku industrialno-ekologicznym

http://https://www.youtube.com/watch?v= ... 3zxubAR-Tx
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Poranny rytuał
To jest już poranny rytuał. Jak tylko wstanę rano, a w zasadzie zanim jeszcze wstanę, koty są już również na nogach. Stop - na łapach. I to na wszystkich czterech. Stop - w tym wypadku na wszystkich dwudziestu łapach.
Gdy tylko zadzwoni budzik, abym przypadkiem nie zasnęła powtórnie, Ebi do spółki z Nastią mrucząc wskakują na łóżko i prężąc się ocierają się mi o twarz oraz ugniatają łapkami to brzuch, to nogi. Cóż mi pozostaje - wstaję więc. Pierwsze swoje kroki jak to król (tu : królowa) po nocy kieruję do łazienki. Przechodząc obok kuchni widzę już kątem oka całą piątką - zwartą i gotową. Siedzą wpatrzone we mnie. Po łazience nie mam innej alternatywy. Nie mogę się jeszcze myć, ani ubierać - mam inny obowiązek - koty. Ściślej - głodne koty.
Każde je co innego. Bo to co lubi Dunia, tego nie lubi Stefan. A to co wolno jeść Nastii, tego nie może jeszcze Ebi. Wyjmuję więc z szafek te wszystkie przygotowane słoiczki, woreczki i talerzyki. Dla Nastii talerzyk z jedzeniem kładę w rogu kuchni - o nią nie muszę się martwić. To koci cerber jedzeniowy. Nikogo nie dopuści do swojej miseczki, dopóki nie zje wszystkiego, albo przynajmniej tyle, by nasycić swój głód.
Stefan w tym czasie kręci ósemki między moimi nogami. Talerzyk dla niego zanoszę do sypialni i tam zamykam ich samych tete-a-tete. Ebi miseczkę wynoszę poza kuchnię i zamykam tym razem nas, aby inne koty nie pobiegły jej wyjadać.
Sabinie poranny talerzyk kładę na szafce. W tym czasie Dunia wspięta na tylnych łapkach opiera się o szafkę podglądając, kiedy i jej wsypię należną porcję. Jej talerzyk stawiam w drugim rogu kuchni, Dunia przemyka schylona pod moja ręką - to najkrótsza droga do śniadania - i dołącza do chrupania pozostałych kotów.
No, teraz wreszcie mogę zająć się sobą. Mycie, śniadanie, ubranie, malowanie i do pracy. Ale najważniejszy punkt poranka mam już za sobą.
To jest już poranny rytuał. Jak tylko wstanę rano, a w zasadzie zanim jeszcze wstanę, koty są już również na nogach. Stop - na łapach. I to na wszystkich czterech. Stop - w tym wypadku na wszystkich dwudziestu łapach.
Gdy tylko zadzwoni budzik, abym przypadkiem nie zasnęła powtórnie, Ebi do spółki z Nastią mrucząc wskakują na łóżko i prężąc się ocierają się mi o twarz oraz ugniatają łapkami to brzuch, to nogi. Cóż mi pozostaje - wstaję więc. Pierwsze swoje kroki jak to król (tu : królowa) po nocy kieruję do łazienki. Przechodząc obok kuchni widzę już kątem oka całą piątką - zwartą i gotową. Siedzą wpatrzone we mnie. Po łazience nie mam innej alternatywy. Nie mogę się jeszcze myć, ani ubierać - mam inny obowiązek - koty. Ściślej - głodne koty.
Każde je co innego. Bo to co lubi Dunia, tego nie lubi Stefan. A to co wolno jeść Nastii, tego nie może jeszcze Ebi. Wyjmuję więc z szafek te wszystkie przygotowane słoiczki, woreczki i talerzyki. Dla Nastii talerzyk z jedzeniem kładę w rogu kuchni - o nią nie muszę się martwić. To koci cerber jedzeniowy. Nikogo nie dopuści do swojej miseczki, dopóki nie zje wszystkiego, albo przynajmniej tyle, by nasycić swój głód.
Stefan w tym czasie kręci ósemki między moimi nogami. Talerzyk dla niego zanoszę do sypialni i tam zamykam ich samych tete-a-tete. Ebi miseczkę wynoszę poza kuchnię i zamykam tym razem nas, aby inne koty nie pobiegły jej wyjadać.
Sabinie poranny talerzyk kładę na szafce. W tym czasie Dunia wspięta na tylnych łapkach opiera się o szafkę podglądając, kiedy i jej wsypię należną porcję. Jej talerzyk stawiam w drugim rogu kuchni, Dunia przemyka schylona pod moja ręką - to najkrótsza droga do śniadania - i dołącza do chrupania pozostałych kotów.
No, teraz wreszcie mogę zająć się sobą. Mycie, śniadanie, ubranie, malowanie i do pracy. Ale najważniejszy punkt poranka mam już za sobą.