zauważyłam, że maluchy od pewnego czasu osiągnęły najwyższy stopień wtajemniczenia i witają mnie w drzwiach. Do tej pory tylko rezydenci kręcili się pod drzwiami , teraz wchodzę i wszystkie cztery krążą.
Wczoraj mieliśmy dzień higieniczny było zbiorowe czesanie i obcinanie pazurków. Pomimo, że relacje rezydenci - kociaki nadal nie są przyjazne to w dniu wczorajszym panowała zgoda i wspólny front - wszystkie na nas obrażone.
Ostatnio tak sobie powspominałam bo maluchy są u nas drugi miesiąc i zaskoczona jestem ogromem zmian. Kreska jest bardzo wyważona, ma swój świat, ale i jest "człowiekowa" lgnie do człowieka, ale wszystko z klasą , ze spokojem. Jest cierpliwa, ale bez przesady potrafi pogonić i zagonić w kąt.
Krzesimir z kolei jest bardziej rozbrykany wszystko robi na 150% jak gania to aż furczy, jak zaczepia do zabawy to aż Kreska na niego warczy. Jak to chłopak...

Ostatnio dość agresywnie zaczepiał rezydentkę, pogonił ją z drapaka pomimo, iż nasza kota już macha łapą to jednak z takim żywiołem nie dała rady i ustąpiła miejsca. Krzesimir pewnie stwierdził, iż skoro po dobroci nie dało rady to siłowo ją przekona do siebie. Krzesik to dominant
