Witam i proszę o duchowe wsparcie i poradę.
Mój Florek 2,5-letni przygarnięty kocurek zaraził się gronkowcem prawdopodobnie już na jesień.
Jest kotem domowym, ale pod nadzorem biega po naszym ogrodzie.
Doktor stwierdził, że wystarczył kontakt z kompostem, i tak rzeczywiście mogło być.
Objawy zauważyliśmy w lutym. Ropnie pazurków łap przednich i uszy.
Zanim sprawca choroby został rozpoznany minęło parę tygodni.
Teraz po 20 dniach stosowania leku, na który bakteria jest wrażliwa, uszy są czyste, ale z pazurkami jest bez zmian. Raz lepiej, raz gorzej, ale teraz to wychodzi cała masa sztywnej ropy. Usuwam mu twarde strupy, żeby udrożnić ropę bo palce są czerwone i obrzmiałe.
Płaczę, bo Florek tak długo cierpi. Boję się.
Cały czas jest pod opieką lekarza, ale ja chciałabym więcej informacji niż daje nasz oszczędny w słowach, weterynarz.
Czy ktoś ma doświadczenie z tą chorobą ??
Jak długo trwa takie leczenie ???
Jeżeli długo, to nic - przygotuję się duchowo i będę walczyć o zdrowie mojego kota.
Bardzo proszę o informacje i poklepanie po plecach

(