Koło życia.
Trafiają do nas koty, którym ratujemy życie. Przyjmujemy je na nieokreślony "tym-czas" do naszych domów. Staramy się robić wszystko, by znalazły nowe, własne domy.
Za każdym razem, gdy zawożę podopiecznego do jego domu mówię mu, że teraz to on ratuje życie. Przeprowadzka do siebie to miejsce i szansa dla kolejnego, kolejnych.
Mela i Bela, dwie puchate kulki, trafiły dziś do naszego domu.
Pierwsze o czym myślę, to jak zmienić im imiona

te, które mają obecnie są takie..hm..potoczne, nadane dla byleby odróżnienia kotek, które mieszkały u kogoś na działce, bytując na dworze. Warunki miały teoretycznie dobre, ktoś je karmił, postawił budkę. Jednak kiedy poważnie zachorowały było wiadomo, że panny trzeba otoczyć troskliwszą opieką. Myślę zatem, że jeśli z kota podwórkowego staje się kotem kanapowym, to jest to nowe otwarcie, które warto uczcić nowym imieniem
Pewnie każdy z nas ma swoje ulubione określenia na futro, wołając je w domu zupełnie inaczej, niż się oficjalnie nazywa. Dla mnie póki co to są puchate chomiki
Patrząc na ich osobowości, Bela jest dużo bardziej zdystansowana, chłodna w okazywaniu uczuć. Ważne jest tylko to, by Mela była obok. Jest pięknym kotem, dlatego będę nazywała ją Bellą.
https://youtu.be/DJpEV0p8ZrQ
Mela natomiast jest dużo odważniejsza. Po otwarciu transportera, pomimo, że przygotowałam im legowisko w ustronnym miejscu, od razu wybrała się na zwiedzanie. Nie przejęła się ostrzegawczym sykiem rezydenta, przeszła się rozejrzeć i wróciła do Belli. Kojarzy mi się z czarodziejką, pewnie przez te niesamowite oczy

będę ją nazywała Melisandre.
https://youtu.be/hQg_j3cV5jQ
Chciałabym nazwać bardziej indywidualnie także z tego powodu, że najprawdopodobniej spędzimy razem sporą część życia. Smutna prawda jest taka, że tego rodzaju futra mają minimalną szansę na adopcję.
Są we dwie, i choć to dla kota lepiej być w dwupaku, o tyle dla człowieka dwa zwierzaki na utrzymaniu, to często finansowo i logistycznie zbyt wiele.
Są dojrzałe, co w mojej ocenie jest akurat zaletą, bo mają ukształtowane charaktery, jednak często potencjalni adoptujący wolą kota młodszego, aby "bardziej się z nimi zżył". Nie jest powszechną świadomość, że koty dorosłe przywiązują się i kochają równie mocno a do tego potrafią po stokroć wyraźniej okazać wdzięczność za przyniesienie ulgi w bólu i ocalenie.
Są, hm.., "standardowo" umaszczone, czyli nie rude, nie w pręgi czy łatki, zwyczajne, biało-czarne.
Są najważniejsze dla siebie wzajemnie, człowiek nie jest (póki co) adresatem ich uczuć. Nie są miziakami, pewnie chwilę czasu minie, zanim będą, jeśli w ogóle, przychodziły same na kolana.
Dziś zatem jest pierwszy dzień naszego nowego, wspólnego życia. Ciekawe, co nam ono przyniesie

nie mogę, Kot na mnie leży.