Jak będzie widać na załączonych zdjęciach, największym sukcesem mijającego miesiąca jest pozbycie się przez Karolcię obróżki feromonowej, która była już dawno przeterminowana, ale Karolcia nie dawała się dotknąć, żeby ją ściągnąć.
Odbyło się to dość śmieszno-straszno, ponieważ pewnego dnia Karolcia "wykicała" ze swojej kryjówki na trzech łapkach, ponieważ jedna z przednich zaklinowała jej się pod obróżką. Normalnie taka sytuacja dla kota wolnożyjącego byłaby dużym zagrożeniem, ale na szczęście Karolcia żyje sobie w małym mieszkaniu i nie musi na co dzień walczyć o przetrwanie. Kiedy chcieliśmy wybawić kotę z opresji, ona w panice, jak zazwyczaj w zbyt bliskiej obecności człowieka, rozerwała tę nieszczęsną obrożę. Problem więc się rozwiązał trochę sam.
Poniżej Karolcia na palmie przewidzianej wielkością dla małego kociaka
oraz kilka przesłodkich zdjęć z jednej z sesji z wędką
