Lęborek po prostu przyszedł - znikąd - i wszedł do domu Karmicielki, jakby mieszkał tam zawsze; a później wszedł do łóżka. I zasnął - jak stuprocentowy domowy kot... Kot domowy tak jednak nie wygląda: zaropiałe oczy, wychudzony, sierść, która powinna być biała - zażółcona, świerzb wychodzący aż na głowę. Kot ewidentnie wymagał pomocy, której Karmicielka nie mogła zapewnić; dodatkowo w okolicy, w której Lęborek się pojawił, mieliśmy przypadki nosicielstwa wirusa FIV - te dwa fakty spowodowały, że kocur znalazł się u nas. Rzeczywistość okazała się jednak gorsza, niż sobie wyobrażaliśmy - Lęborek jest podwójnie dodatni - ma tez wirusa kociej białaczki*... Oba wirusy są zupełnie niegroźne dla ludzi, ale dla kotów - owszem, a zatem kot musi być jedynakiem. I to jest największy problem Lęborka - bo takich domów jak na lekarstwo, a to kot, który bez człowieka więdnie - dosłownie... Tylko wymiziany ożywia się, ma nawet ochotę na zabawę, je...
Dodatkową jego zaletą jest wyjątkowa łagodność - pozwala sobie zrobić wszystko - czasem powarczy po psiemu, jeśli ma już dość tych wszystkich zabiegów pielęgnacyjnych, ale nawet łapki nie podniesie na swego "oprawcę"!
Kot wyjątkowy - w każdym względzie - i takiego domu - choćby tymczasowego - NAPRAWDĘ BARDZO PILNIE potrzebuje...
* kolejne testy pokazały, że ostatecznie jest tylko nosicielem FIV.
https://www.youtube.com/watch?v=N6qrQGX ... q0w39M2H_j
Lęborek na
ZDJĘCIACH i
FILMACH.