Witajcie,
Wiedźmo (już się boję

), jeśli chodzi o ryby wiem, że przesadzać nie można, na szczęście Esti sama czasem odpuszcza, choć ryby bardzo lubi. Z polędwiczkami sprawa ma się tak, że kotusia pakuje się na stół i niemal wyszarpuje mi mięso z rąk. Tak czy owak jest zdecydowaną amatorką surowego mięsa.
Dziewczyny, może poradzicie mi coś z Animondą i Mac'sem. Ola przyniosla spory zapas, otworzyłam kilka puszek, które się zmarnowały, bo Esti omija te karmy szerokim łukiem. Zjadła dosłownie odrobinę i to tylko wówczas, gdy podawałam jej na ręce. Jednodniowe pozostawienie jej na suchej karmie także nic nie dało. Wymiata natomiast do czysta shebę, którą je mój kocurek. To gorsza jakościowa karma, tylko co robić. Nie mogę napełniać tylko michy Fila, zresztą Esti, pod każdym względem jest rezolutna i głodzić się nie pozwoli.
Poza tym, kocurki mają się dobrze. Zaprzyjaźniły się ze sobą od pierwszego dnia i nadal jest tak samo przyjaźnie. Gdy jeden gdzieś znika, drugi natychmiast go szuka.
Filo lubi (lubił) uciąć sobie jednorazową, długą, popołudniowo-wieczorną drzemkę. Estusia sypia częściej, ale krócej i gdy się obudzi, pakuje się Filowi na głowę (całkiem dosłownie). Z kotami dom jest na pewno radośniejszy, niż bez nich.
Esti jest ciekawską kotką, wczoraj postanowiła zapoznać się z wanną (bez wody) i pralką. Wylazła z niej dopiero wówczas, gdy wyjaśniłam co się stanie, gdy pralkę włączę.
Filo dla odmiany kocha siedzenie w piekarniku, więc i tu zgrzytów nie ma.
Wszystko fajnie, tylko ta niechęć Esti do dobrej karmy mnie martwi. Doradźcie coś, jeśli możecie, bo nie chciałabym wyrządzić jej zdrowiu jakiejkowiek krzywdy.
Serdeczności, Grażyna (dla przyjaciół - Gina

)