Okazało się, że między Bono a Puccinim, to nie do końca miłość, a raczej bardziej skomplikowana relacja, której póki co Dyżurni nie są w stanie zrozumieć. Przy pierwszym kontakcie poleciało futro, a przeciwnicy złączyli się w uścisku tak silnym, że prawie stali się jednością. Od tego czasu parkiet dzierżą na zmianę - w czasie gdy nie ma człowieków na wolności przebywa Puccini (głównie ze względu na bardziej opanowany apetyt i szansę, że Bambosz i Czarek zdążą dobiec do swojej miski

). Trudno opisać radość tego kota, że w końcu może rozprostować łapki! Biega za piłką jak kociak, wywraca się dla frajdy na plecki i ciągle domaga się głaskania. W niepamięć odszedł niezrównoważony Puciek, który w jednej chwili pragnął miłości, by w kolejnej żądać naszej krwi. Została tylko miłość.
