Filip Sobieski trafił do nas bardzo awaryjnie. Karmicielka zgłosiła go na leczenie, bo dwa miesiące wcześniej pojawił się miejscu karmienia kotów wolnożyjących i coraz gorzej wyglądał. Widać, że to kot domowy i nie radzi sobie na dworze, mimo dokarmiania. Oczywiście zgodziliśmy się sfinansować diagnostykę i leczenie. Podczas tego leczenia miała się nim zaopiekować karmicielka. Ale okazało się, że ta opieka polega na tym, że Filip jest po kroplówce i zastrzykach wypuszczany na dwór. I tak to nawet funkcjonowało przez dwa czy trzy dni, o czym nie mieliśmy pojęcia, aż któregoś dnia Filip nie pojawił się i karmicielka nie mogła go zabrać do weta. Wtedy wpadła w panikę, a do mnie zadzwoniła pani doktor z prośbą o zgodę na pozostawienie Filipa w szpitalu w lecznicy, jeśli tylko wróci, bo podawanie nieregularnie antybiotyku i kroplówek nie ma najmniejszego sensu.
Zgodziłam się na to i też od razu zaczęliśmy szukać awaryjnego miejsca dla Filipa. Udało sie i tak oto Filip trafił pod naszą opiekę.
Niestety Filip ma chore nerki - na wejściu kreatynina ponad 3,7, mocznik też wysoki, do tego jakaś wada serca i masakra w paszczy...
Filip jest cały czas kroplówkowany i był na antybiotyku.
Szykujemy go do usunięcia zębów. Może to trochę ustabilizuje jego stan.
Filip jest kochanym miziakiem. Olbrzym, ale bardzo wychudzony.
Czy uda się go wyprowadzić z tego stanu...?
Prosimy o kciuki!
Filip Sobieski na
ZDJĘCIACH i
FILMACH