U nas pięknie

od ponad miesiąca brak wymiotów

wszystkim domownikom dobrze to zrobiło
Ostatnio miałam refleksję nad barfem (czyli jego dietą). Jak o tym usłyszałam od weterynarza to byłam przerażona. Nie zdążyłam jeszcze poczytać nic w Internecie, ale poszłam do zoologicznego zobaczyć czy można kupić puszkę z samą wołowiną i Pani Ekspedientce wspomniałam o barfie, dowiedziałam się że to niemal kolejna plaga Egipska na mnie (i Lęborka) spadła. Bałam się, bo przecież sama sobie nie potrafię zbilansować diety, a co dopiero brać odpowiedzialność za dietę Mruczącego.
Okazało się że jest S U P E R! Można ją zamówić i odebrać w Poznaniu. Jest idealnie zbilansowana, Lęborek zawsze robił podczas jedzenia oczy pt " jestem biednym, godnym koteczkiem, dlaczego tak malutko?" i ja się dawałam na to łapać, i go rozpasłam (słodkie robił te oczy to musiałam....) teraz dostaję odpowiednio odważne dzienne opakowanie i wiem że tyle ma zjeść. Wieczorem wyciągam z zamrażalki, rano dostaje pół, wieczorem drugie pół i koniec. Puszka śmierdzi i wysycha, trzeba jej zawartość przekładać do innych opakowań,a tu wszystko jest gotowe. Należy mieć miejsce w zamrażalce, porcja na miesiąc zajmuje mi tyle miejsca ile ok 2 bochenki chleba. Ale jak zaczęłam robić porządki w zamrażalce to okazało się że chyba czekałam na atak zombie, tyle tam było nie potrzebnych rzeczy

Mam też na "czarną godzinę" puszki 98% wołowiny- gdybym zapomniała na czas zamówić jedzenia albo gdybym zapomniała wieczorem wyciągnąć karmę z zamrażalki. Albo na atak zombie
I na koniec koszt- 25zł kg. Czyli tyle ile normalna sklepowa puszka. Nie taka dieta straszna jak ją malują. I wiem co mówię, bo jestem wygodnickim leniem.