A u Zacharego takie zmiany, że po prostu SZŁOK:)))))
zdarzyła się rzecz w zasadzie niemożliwa; taka, która przywraca wiarę w ludzi, zwłaszcza w ludzi młodych; taka, dzięki której sytuacje beznadziejne nabierają sensu; taka, która daje siłę do dalszych kocich działań - wbrew wszystkiemu i wszystkim...
No dobra, przestaję smęcić i przechodzę do meritum: ZACHARY WYSZEDŁ Z KLATKI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
W sumie to źle napisałam - ZACHARY MA DOM
Póki co tymczasowy, bo wszystko, co go trapi, to wyzwanie dla doświadczonych kociarzy, a co dopiero dla ludzi, którzy nigdy nie mieli kota... A jednak się zdecydowali - i to był da mnie szok pozytywny dekady;) Spotkanie przedadopcyjne organizowałam z myślą o edukacji, byłam pewna, że nic z niego nie wyjdzie konkretnego, a tu taka niespodzianka...
Generalnie jest suuuper - kocur się odnalazł w nowej rzeczywistości błyskawicznie, przy okazji wyszło z niego niezłe ziółko, ale o tym to już napiszą ze szczegółami Ludzie Zacziego
A na deser ostatnie foto futrzaka na starych śmieciach:
