Sreberko

Nasi podopieczni szczęśliwie wyadoptowani :)

Moderatorzy: crestwood, Migotka

Awatar użytkownika
Domcziii
Posty: 397
Rejestracja: 19 gru 2018, 7:28
Lokalizacja: Mosina

Post autor: Domcziii »

24.11.19 stuknęła rocznica, odkąd Królowa jest z nami <3

Ten rok z każdym dniem tylko mnie utwierdzał jak słuszna była decyzja o adopcji Sreberka. Nie wyobrażam sobie, żeby jej z nami nie było. A kiedy czułam, że mogłabym ją stracić wiedziałam, że nigdy żaden kot mi jej nie zastąpi. To jest prawdziwa, wielka miłość. Wzajemna całe szczęście.

Sreberko jest naszą kochaną perełką, kotkiem któremu nieba chcemy przychylić by wiodła jak najlepsze kocie życie. Chcemy by jej dzieciństwo odeszło w niepamięć, a jej życie kojarzyło się tylko z ciepłym wyrkiem, pysznym jedzonkiem i toną głasków.

Nie zawsze jest łatwo. Sreberko nam się posypała zdrowotnie. A zaczęło się niewinnie.
W wakacje byliśmy z nią na szczepieniu, nic nie wskazywało, że coś jej może się dziać. Wszystko było w normie, kicia grzeczna behawioralnie, no ideał ;) A tu pan weterynarz zajrzał to mordki i cóż, stan zapalny, ząbki do usunięcia. No ale trzeba pierw zrobić badanie krwi. I od tego badania krwi się zaczęło... Od wakacji walczymy z wysoką kreatyniną i mocznikiem, szczególnie aby Srebro mogła w końcu mieć zrobiony porządek w paszczy. Nie jest łatwo, kicia załatwia się tylko i wyłącznie poza kuwetę. Dotychczas robiła tak gdy sygnalizowała, że coś jest nie tak. Ale jak wytłumaczyć tej piękności, że robimy wszystko co możemy by ten ból się skończył? Sreberko dzielnie znosi częste wizyty u weterynarza, częste pobrania krwi, niemalże codzienne kroplówki, podaż leków. Nawet schudła nam 0,5kg (na szczęście miała zapas) gdyż karma dla kotów nerkowych ani trochę jej nie smakuje.

Mimo tego jest przemiziasta, pcha się wręcz na kolana, w ręce, domaga się uwagi. Już się nie chowa jak kiedyś przed nieznajomymi, nawet się z nimi bawi. A nawet kilku członków rodziny trzymało królową na rękach.

Kochamy ją bardzo <3 Chcemy aby była z nami jak najdłużej, także prosimy o kciuki by jak najszybciej wróciła do zdrowia.

Obrazek

Sama przyszła do tatusia :D

Obrazek

Obrazek

Piękność <3
Bastianka
Posty: 1075
Rejestracja: 31 lip 2016, 23:07
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Bastianka »

Domcziii, jeździcie stale do Lubonia ze Srebrem? Pamiętam, że byliście na konsultacji - widziałam się wtedy z Dancziii.

Nie wiem jakie obecnie Srebro ma wyniki (morfo i biochemia), ale nasza tymczaska Fifka miała usuwane zęby pomimo niekorzystnych wyników nerkowych. Inaczej stan by jeszcze się pogarszał. Przed zabiegiem miała podawane antybiotyki (blisko 3 tygodnie) i była intensywnie kroplókowana. Po zabiegu podobnie. Efekt był bardzo dobry.


Jak intensywny jest stan zapalny w pyszczku - tym samym bolesność? Same wyniki nerkowe poza normą nie muszą uzasadniać sikania poza kuwetą.
Awatar użytkownika
Morri
Posty: 17417
Rejestracja: 24 maja 2010, 21:29
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Morri »

To sikanie poza kuwetą nawet bardziej sugerowałoby, że problem być może zaczął się od pęcherza... Badaliście mocz? Jak to wszystko wygląda na usg?
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Awatar użytkownika
Domcziii
Posty: 397
Rejestracja: 19 gru 2018, 7:28
Lokalizacja: Mosina

Post autor: Domcziii »

Morri pisze:To sikanie poza kuwetą nawet bardziej sugerowałoby, że problem być może zaczął się od pęcherza... Badaliście mocz? Jak to wszystko wygląda na usg?
Mocz i krew badane są jednocześnie, w moczu jeszcze nic nie wyszło (ale dalej badamy w razie gdyby coś). W USG właśnie wyszło, że kora powiększona.
Misie szarą prowadzi już Pani Weterynarz z Lubonia z polecenia fundacji odnośnie kiciów nerkowych także mam ogromną nadzieje, że wyciągniemy ją z tego szybko.

Wszystko jest dobre, ząbki do usunięcia i niewykluczone, że stan zapalny wpływa na wyniki krwi. Tak naprawdę jedyny problem to wysoki poziom kreatyniny i mocznika, który spada z każdym badaniem krwi ale nadal niewystarczająco by mogła iść na zabieg :(
Awatar użytkownika
Domcziii
Posty: 397
Rejestracja: 19 gru 2018, 7:28
Lokalizacja: Mosina

Post autor: Domcziii »

Bastianka pisze:Domcziii, jeździcie stale do Lubonia ze Srebrem? Pamiętam, że byliście na konsultacji - widziałam się wtedy z Dancziii.

Nie wiem jakie obecnie Srebro ma wyniki (morfo i biochemia), ale nasza tymczaska Fifka miała usuwane zęby pomimo niekorzystnych wyników nerkowych. Inaczej stan by jeszcze się pogarszał. Przed zabiegiem miała podawane antybiotyki (blisko 3 tygodnie) i była intensywnie kroplókowana. Po zabiegu podobnie. Efekt był bardzo dobry.


Jak intensywny jest stan zapalny w pyszczku - tym samym bolesność? Same wyniki nerkowe poza normą nie muszą uzasadniać sikania poza kuwetą.


Tak, Luboń. Na ostatniej wizycie pytaliśmy czy mimo wyników jest możliwość kwalifikacji do zabiegu, odpowiedź, że no niestety nie bo jest ryzyko... czekam na sygnał bez ryzyka. Fifke prowadziła ta sama osoba? A ząbki prawie wszystkie poza kłami pójdą.
Bastianka
Posty: 1075
Rejestracja: 31 lip 2016, 23:07
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Bastianka »

Domcziii pisze:
Bastianka pisze:Domcziii, jeździcie stale do Lubonia ze Srebrem? Pamiętam, że byliście na konsultacji - widziałam się wtedy z Dancziii.

Nie wiem jakie obecnie Srebro ma wyniki (morfo i biochemia), ale nasza tymczaska Fifka miała usuwane zęby pomimo niekorzystnych wyników nerkowych. Inaczej stan by jeszcze się pogarszał. Przed zabiegiem miała podawane antybiotyki (blisko 3 tygodnie) i była intensywnie kroplókowana. Po zabiegu podobnie. Efekt był bardzo dobry.


Jak intensywny jest stan zapalny w pyszczku - tym samym bolesność? Same wyniki nerkowe poza normą nie muszą uzasadniać sikania poza kuwetą.

Tak, Luboń. Na ostatniej wizycie pytaliśmy czy mimo wyników jest możliwość kwalifikacji do zabiegu, odpowiedź, że no niestety nie bo jest ryzyko... czekam na sygnał bez ryzyka. Fifkę prowadziła ta sama osoba? A ząbki prawie wszystkie poza kłami pójdą.
:ok:
Tak, ta sama. Fifka była jeszcze obciążona FIV-em, więc w jej przypadku trzeba było podjąć taką decyzję. Wiadomym też było, że kreatynina nie wróci do normy.

Trzymam kciuki za Sreberko!
Awatar użytkownika
Domcziii
Posty: 397
Rejestracja: 19 gru 2018, 7:28
Lokalizacja: Mosina

Post autor: Domcziii »

Sreberko, ahh Sreberko. Niespełna dwa lata z nami, nooo dobra, półtora roku, a przygód było sporo.
Dość długo walczyliśmy o zdrowie kici. Weterynarze ją znali, zapamiętywali. Łapki non stop ogolone przez pobrania krwi, to samo brzuszek przez USG. Naprawę bezradność była ogromna. Miałam wrażenie, że zrobiłam dla niej wszystko co mogłam, a teraz to już nie wiem...

Miłość do kota jednak nie pozwala po prostu od tak się poddać. Już na skraju załamania znalazła się nadzieja dla naszej panny i :aniolek: doszło do operacji, w kwietniu tego roku. Martwiłam się o nią ogromnie. Usuwane miała ząbki, znieczulenie wziewne.

Kiedy jechaliśmy po nią po zabiegu, aż serce zalała fala ciepła w jak cudownym była stanie - żwawa, jakby zupełnie nic się nie stało. W domu szybko wróciła do siebie. Zaobserwowałam zmiany, sprawia wrażenie szczęśliwszej. Chętniej się bawi, apetyt ma lepszy od braci (a to naprawdę jest już coś), jest bardziej miziasta.

Całe szczęście po tych miesiącach wmuszania w nią leków, kroplówek i ciągłych wizyt u weta, jej zaufanie do nas nie spadło. Prawdę mówiąc, panna coraz bardziej jest do nas przekonana, nawet kiedy myśleliśmy, że jej przekonanie i śmiałość osiągnęły max.

Pojawił się problem w postaci robienia nadal poza kuwetkę mimo operacji, akceptowalnych wyników, dobrego stanu zdrowia. Nie wykluczaliśmy, że być może Srebru się zapomniało. Zmotywowała nas nawet do zrobienia remontu, całkowicie niezasiusiane meble i inna aranżacja mieszkania miały zachęcić dziewczynkę naszą do powrotu do dobrych manier.

Ale prawdę mówiąc, dzięki radom z Fundacji, a dokładnie od przekochanej wolontariuszki do której zostałam przekierowana, nie minął nawet tydzień a Srebro kuwetuje wzorowo. Jestem szczęśliwa, że Sreberko mam z FKP, cały czas mogłam liczyć na pomoc co do jej zdrowia i zachowania, a także spotkałam się z zainteresowaniem. M.in. dlatego tak polecam Fundację, dobrze jest mieć do kogo się kierować kiedy napotkamy problemy.

Sreberko jest cudowna. Jejku, jak my ją kochamy. Potrafię przez nią później wstać, bo stwierdzi, że się rano na mnie położy i czas ją miziać. Przychodzi sama, przymila się, cichutko mruczy, ociera się. Jest naszym kochanym miziaczkiem, uwielbia być noszona na rękach - można to robić w nieskończoność. Ma się naprawdę dobrze, bycie jej kocim rodzicem to naprawdę przywilej i szczęście. Oby jak najdłużej z nami była w zdrowiu :love:
Neda
Posty: 3062
Rejestracja: 05 wrz 2016, 10:59
Lokalizacja: Suchy Las

Post autor: Neda »

Super wieści! Dominika, a co w końcu pomogło na tą rozchwianą główkę Srebra?
Awatar użytkownika
Domcziii
Posty: 397
Rejestracja: 19 gru 2018, 7:28
Lokalizacja: Mosina

Post autor: Domcziii »

Na początku zastawiliśmy stół pod którym zawsze był klocek i obok położyliśmy odkrytą kuwetę. W miejscu gdzie był często mocz również odkrytą kuwetę. Kanapa poszła out, tak zasiusiana ze nie było sensu ratować, w swoim czasie także stół poszedł. Zwirek inny niż zawsze, ten który z wszystkich najczęściej wybierała za czasów kuwetowania. I stało się. Być może zle kojarzyła zakryte kuwety. Chociaż teraz mamy pozostawioną odkrytą dla niej, tak też mamy nową krytą z tym że większą od tamtych (nawet ma te same kolory z tym, że jest większa) i z niej tez korzysta >.< tamte poszły zaś w zapomnienie także out.
Neda
Posty: 3062
Rejestracja: 05 wrz 2016, 10:59
Lokalizacja: Suchy Las

Post autor: Neda »

No to super, że udało się rozwikłać tę zagadkę, trochę to zawsze wygląda w przypadku problemów behawioralnych jak takie układanie różnych elementów, coś trzeba przestawić, coś dostawić, coś innego wymienić. :roll:
Awatar użytkownika
Cynamon
Posty: 3402
Rejestracja: 16 maja 2013, 19:09
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Cynamon »

Domcziii, wspaniałe wiadomości! :good:
Niesamowicie się cieszę Waszym szczęściem, bo też się o dziewczynę martwiłam.
Oby teraz było już tylko dobrze :serce:

P.S. Pozdrowienia od Zorki, która całkiem się już u nas wyluzowała i czeka grzecznie na swojego człowieka.
ODPOWIEDZ