Myślałam, że jak u każdego kota, będzie trudno mu wciskać pastę. Ale skąd! Tajfun sam zlizywał ją. Mniam, mniam, jaki dobry smakołyk

Wczoraj został zaszczepiony drugi raz, kolejne szczepienie za rok.
Została też pobrana krew na kontrolną morfologię i parametry nerkowe. Czekamy na wyniki.
A na 6.11 mamy umówiony zabieg kastracji i przy okazji zaczipujemy Tajfuna.
Poza tym Tajfun jest mega słodziakiem. Kuwetę sprzątam z kotem przewieszonym przez moją szyję albo na kolanach. Straszny przytulak. I widac, że bardzo potrzebuje kontaktu z innym młodym, chętnym do zabawy kotem.
Z powodu choroby Uszatki i Maciusia i niewyjaśnionej sytuacji z giardią, Tajfun nadal jest izolowany. Wypuszczam go na godzinkę, dwie, jak pochowam miski i zablokuję dostęp do kuwet i mam towarzystwo na oku.
Tajfun zaczepia wtedy inne koty do zabawy, ale w najlepszym wypadku spotyka się z brakiem zainteresowania

Szkoda mi, bo to najfajniejszy okres w jego życiu - powinien mieć kompana do zabawy, a tak tylko ja mu muszę wystarczyć...
Jak już tak nikt się z nim nie chce bawić, to Tajfun siada na oparciu sofy, za moją głową i kładzie mi łapki na ramieniu. Strasznie słodkie to jest
