Nie spodziewałam się, że Burundi jest aż taki ładny

Co prawda mimo wszystko głównie widziałam go za pralką, gdzie się chował, ale nawet na przestrzeni dwóch dni zrobił postęp, bo drugiego już pięknie do mnie mrugał. I nie tyle siedział wciśnięty w kąt, co ustawiał się tak, żeby jednak na mnie kukać. No i zjadł coś w mojej obecności. Humor ma chyba ogólnie dobry, bo kiedy oporządzałam
Miłka poza łazienką, słuchać było, że "bracia" sobie wspólnie imprezują

Raz nawet naszłam ich niespodziewanie i przyłapałam Burundiego na widoku na środku łazienki, ale po kilku sekundach konsternacji i "paczenia" zwiał do swojej kryjówki. Burundi może nie jest tak przebojowy i przytulaśny (przynajmniej dla obcych) jak
Nimek, ale ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się go lepiej poznać i zasłużyć na jego zaufanie. Że chce się uprawiać akrobacje w wannie z wyciągniętą ręką, by dosięgnąć jego futerka i chwilę go pogłaskać

Bo Burundi nawet jak zasyczy, to absolutnie nie łapoczyni. Delikatny, uroczy wrażliwiec...
If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.