Strzyżyk
Moderatorzy: crestwood, Migotka
I jako się rzekło Strzyżu stracił resztę zębów.
Małe komplikacje wystąpiły podczas zabiegu, przy wyrywaniu dolnych kłów. Bo mimo, że zęby już się psuły to były tak mocno związane z okostną, że Pani doktor musiała wzywać pomocy przy ich usunięciu.
Kontrole wykazały na szczęście, że wszystko się dobrze goi. A były obawy, że przez te kły będzie się nieco babrać – dwa antybiotyki zrobiły jednak swoje.
Teraz kocur musi się już tylko przyzwyczaić i nauczyć jeść bez nich.

Małe komplikacje wystąpiły podczas zabiegu, przy wyrywaniu dolnych kłów. Bo mimo, że zęby już się psuły to były tak mocno związane z okostną, że Pani doktor musiała wzywać pomocy przy ich usunięciu.
Kontrole wykazały na szczęście, że wszystko się dobrze goi. A były obawy, że przez te kły będzie się nieco babrać – dwa antybiotyki zrobiły jednak swoje.
Teraz kocur musi się już tylko przyzwyczaić i nauczyć jeść bez nich.

No i przyzwyczaił się. Je obecnie nieco wolniej i czasem pomaga sobie łapką, ale brak zębów nie jest już problemem.
Po odstawieniu antybiotyku poczekaliśmy jeszcze trochę i pojechaliśmy na kontrolę, żeby sprawdzić czy wyniki po sanacji poprawiły się oraz żeby sprawdzić co z jego zatokami leczonymi latem.
No i wyszło niestety, że parametry nerkowe nie poprawił się tak bardzo jakbyśmy chcieli. Nie ma dramatu, ale skoro kot zdrowy to czemu wyniki nie mieszczą się w widełkach?
A no bo kot nie jest taki zdrowy na jakiego wygląda. Niedoleczone zatoki. Ciągle coś w nich siedzi. To może psuć wyniki.
Tak więc czekamy na decyzję jak długo i jaki antybiotyk Strzyżyk znowu będzie łykał. Na szczęście on nie ma z tym problemu, to w końcu dodatkowy smaczek
Po odstawieniu antybiotyku poczekaliśmy jeszcze trochę i pojechaliśmy na kontrolę, żeby sprawdzić czy wyniki po sanacji poprawiły się oraz żeby sprawdzić co z jego zatokami leczonymi latem.
No i wyszło niestety, że parametry nerkowe nie poprawił się tak bardzo jakbyśmy chcieli. Nie ma dramatu, ale skoro kot zdrowy to czemu wyniki nie mieszczą się w widełkach?
A no bo kot nie jest taki zdrowy na jakiego wygląda. Niedoleczone zatoki. Ciągle coś w nich siedzi. To może psuć wyniki.
Tak więc czekamy na decyzję jak długo i jaki antybiotyk Strzyżyk znowu będzie łykał. Na szczęście on nie ma z tym problemu, to w końcu dodatkowy smaczek

Strzyżyk jest u mnie od 10 miesięcy i wreszcie zaczyna czuć się naprawdę swobodnie.
Niektóre zmiany są drobne, jak na przykład wchodzenie do szafy, niby prosta rzecz, ale nigdy się na to nie odważył. Zaczął się więcej bawić i biegać (jak słoń w składzie z porcelaną). Wchodzić na łóżko kiedy ja w nim jestem. Zaczyna też nieśmiało dopraszać o głaskanie. Na razie to wygląda raczej śmiesznie, przechodzi blisko albo kładzie się obok, niby przez przypadek, no bo a nóż widelec człowiecza ręka trafi na niego
Trafia
Aż się nie mogę doczekać aż kiedyś wskoczy na kanapę, umości się obok i zażąda głaskania
Niektóre zmiany są drobne, jak na przykład wchodzenie do szafy, niby prosta rzecz, ale nigdy się na to nie odważył. Zaczął się więcej bawić i biegać (jak słoń w składzie z porcelaną). Wchodzić na łóżko kiedy ja w nim jestem. Zaczyna też nieśmiało dopraszać o głaskanie. Na razie to wygląda raczej śmiesznie, przechodzi blisko albo kładzie się obok, niby przez przypadek, no bo a nóż widelec człowiecza ręka trafi na niego

Aż się nie mogę doczekać aż kiedyś wskoczy na kanapę, umości się obok i zażąda głaskania
Strzyż zaliczył kolejną kontrolę weterynaryjną (nieszczęsne zatoki). Próbkę pobrano, kota zaszczepiono. Był bardzo dzielny
obyło się bez niepożądanych wycieków z różnych kocich otworów. Kolejna wizyta z lutym.
Oby się okazało że zatoki wyleczone bo ile można tych antybiotyków łykać.
Na czystości uszu i tak to nie wpływa - bród się w nich zbiera nadal i nie wiadomo co z tym fantem zrobić. Czyścić trza mimo sprzeciwów właściciela


Oby się okazało że zatoki wyleczone bo ile można tych antybiotyków łykać.
Na czystości uszu i tak to nie wpływa - bród się w nich zbiera nadal i nie wiadomo co z tym fantem zrobić. Czyścić trza mimo sprzeciwów właściciela


Pewnego razu przyniosłam do domu czterokilową torbę suchej karmy gastro o obniżonej kaloryczności.
Czytaj: duża paczka, gruba folia opakowania, karma o słabszych walorach smakowych
I jako ze nie miałam chwilowo czasu się nią zająć to ją tak zostawiłam na podłodze.
O człecze, naiwny i głupi
niedoceniający możliwości i pomysłowości zdesperowanego, zagładzanego (przynajmniej w jego mniemaniu) i znudzonego kota. A ty były dwa.
Tak więc po powrocie do domu zastaję podłogę w kuchni zasypana suchą karmą.
A koty?
Strzyżu i rezydentka na posłankach udają że śpią
, unikając mojego wzroku, z minkami „ale o co chodzi?”
Nie ruszyli się ze swoich miejsc aż do późnego wieczora. Wyglądali jak na ciężkim kacu
Dopiero jak się kładłam spać to się im przypomniało że nie było obiadu i kolacji
I o zgrozo musiały czekać do rana
Niewiniątko

Czytaj: duża paczka, gruba folia opakowania, karma o słabszych walorach smakowych

I jako ze nie miałam chwilowo czasu się nią zająć to ją tak zostawiłam na podłodze.
O człecze, naiwny i głupi


Tak więc po powrocie do domu zastaję podłogę w kuchni zasypana suchą karmą.

A koty?
Strzyżu i rezydentka na posłankach udają że śpią


Nie ruszyli się ze swoich miejsc aż do późnego wieczora. Wyglądali jak na ciężkim kacu

Dopiero jak się kładłam spać to się im przypomniało że nie było obiadu i kolacji

I o zgrozo musiały czekać do rana

Niewiniątko
Ostatnimi czasu Strzyżyk nieco się ożywił. Biega za myszką i piłeczkami i oszalał na punkcie laserka. Nie żeby stał się jakoś niewiarygodnie aktywny. Nadal jego ulubionych zajęciem jest spanie i jedzenie, jednak lubi sobie czasem za czymś poganiać. Ale najlepiej żebym tego nie widziała, peszy się jak się zorientuję że patrzę. Zapasy z rezydentką i zabawa w berka też się nadal odbywają.
Więcej ruchu przyda mu się bo sadełka nie ubywa a jak będę go jeszcze mniej karmić to umrze z głodu, w sensie dosłownym nie tym kocim - "nie jadłem od pół godziny
"
Więcej ruchu przyda mu się bo sadełka nie ubywa a jak będę go jeszcze mniej karmić to umrze z głodu, w sensie dosłownym nie tym kocim - "nie jadłem od pół godziny

Strzyżykowe uszy, miejsce gdzie nie wiedzieć czemu namnaża się brud, niewiadomego pochodzenia.
Przeprowadzano testy, badania, analizy, wykluczono alergię spożywczą oraz wszystko co Pani doktor przyszło do głowy i nadal nie wiadomo skąd to badziewstwo się tam bierze
Tak więc uszy są czyszczone raz w tygodniu, ku rozpaczy właściciela
Strzyż w niedzielę (dzień kocich dramatów) jest bardziej czujny i jeśli się da nie wchodzi mi w drogę.
A takie głośne dźwięki jak szelest wacików, odkręcanie zakrętki od płynu czy łomot uderzający o siebie patyczków to powód do ewakuacji
I to że po wszystkim dostaje smaczki nie jest powodem żeby jakoś bardziej z godnością podejść do sprawy.
No cóż, potem trochę mnie unika. Aż do posiłku
"Nie lubię cię
"

Przeprowadzano testy, badania, analizy, wykluczono alergię spożywczą oraz wszystko co Pani doktor przyszło do głowy i nadal nie wiadomo skąd to badziewstwo się tam bierze

Tak więc uszy są czyszczone raz w tygodniu, ku rozpaczy właściciela

Strzyż w niedzielę (dzień kocich dramatów) jest bardziej czujny i jeśli się da nie wchodzi mi w drogę.
A takie głośne dźwięki jak szelest wacików, odkręcanie zakrętki od płynu czy łomot uderzający o siebie patyczków to powód do ewakuacji

I to że po wszystkim dostaje smaczki nie jest powodem żeby jakoś bardziej z godnością podejść do sprawy.
No cóż, potem trochę mnie unika. Aż do posiłku

"Nie lubię cię

W zeszłym tygodniu Strzyż zaliczył kontrolę u weta. Wiadomo, szczęśliwy nie był
Dostawał przez tydzień suple co by stres był mniejszy, ale nie wyglądał jakby cokolwiek to dało
Strzyż to dobry pacjent, daje sobie wszystko zrobić. To taki typ co przywiera do stołu i próbuje się w niego wtopić żeby nikt go nie widział.
Na USG było widać że wszystko w środku działa jak działać powinno. W obrazie nerek była nawet poprawa (nie żeby poprzednio było coś nie tak), co pani doktor przypisuje temu że więcej pije. Nie wpłynęło to jednak na gęstość krwi, ledwie wycisnęliśmy z niego wymaganą ilość do badania (trzeba było nawet wbić się drugi raz, w tylną nogę).
Wyniki krwi wyszły ogólne dobre.
Żadnych zaleceń pani dr nie dała, poza tym żeby pił pił pił (czego sam z siebie oczywiście nie robi wiec jego posiłki to obecnie bardziej gęsta zupa co w ogóle mu nie przeszkadza)
Kolejna kontrola za pół roku
Pacjent przeżył i ma się dobrze
(a zes... się dopiero w drodze powrotnej więc wstydu w gabinecie nie narobił)

Dostawał przez tydzień suple co by stres był mniejszy, ale nie wyglądał jakby cokolwiek to dało

Strzyż to dobry pacjent, daje sobie wszystko zrobić. To taki typ co przywiera do stołu i próbuje się w niego wtopić żeby nikt go nie widział.
Na USG było widać że wszystko w środku działa jak działać powinno. W obrazie nerek była nawet poprawa (nie żeby poprzednio było coś nie tak), co pani doktor przypisuje temu że więcej pije. Nie wpłynęło to jednak na gęstość krwi, ledwie wycisnęliśmy z niego wymaganą ilość do badania (trzeba było nawet wbić się drugi raz, w tylną nogę).
Wyniki krwi wyszły ogólne dobre.
Żadnych zaleceń pani dr nie dała, poza tym żeby pił pił pił (czego sam z siebie oczywiście nie robi wiec jego posiłki to obecnie bardziej gęsta zupa co w ogóle mu nie przeszkadza)
Kolejna kontrola za pół roku
Pacjent przeżył i ma się dobrze
(a zes... się dopiero w drodze powrotnej więc wstydu w gabinecie nie narobił)
