We wtorek znowu odwiedzili nas goście tym razem dziewczyny były odważniejsze i pokazały się już po 3 godzinach!
dodatkowa ciekawa obserwacja jest taka, że o ile w stosunku do nas do Tytka jest odważniejsza to w przypadku obcych w domu to Sznytka pierwsza wychodzi na przeszpiegi
ku naszej wielkiej radość Sznytka także zaczyna nam ufać. Coraz częściej przychodzi na głaski, oczywiście póki co - tylko na jej warunkach.
jako dowód mam zdjęcie, jak leżymy na kanapie:
a Tytka ostatnio zaczynam kombinować, bo próbuje leżeć na nas tak, żeby jednocześnie leżeć na nas obojgu mam nadzieję, że uda mi się to kiedyś uchwycić na zdjęciu, a póki co słodziak na kanapie:
Wczoraj było czyste szaleństwo - Tytka wykradła mi orzecha włoskiego i razem ze Sznytką i Fioną zorganizowały mistrzostwa Rataj w piłce nożnej
Nie wiem tylko co sąsiedzi na to
Drugi raz w mojej historii tymczasowania dałam się nabrać na tekst "śniadanka nie było"....
Niedziela rano, ze snu wybudza mnie galop kocich łapek. Patrzę na zegarek - 7.20, no tak normalnie byłoby by już po śniadanku....
Wstaję, idę do kuchni, zaczynam nakładać na miseczki, 3 kotów mi towarzyszy i popędza, tylko Nutek podejrzanie leży ciągle na lodówce, może wstanie dopiero jak już będzie podane.
Zanoszę miseczki dla Tytki i Sznytki. Wracam po dwie kolejne. Stawiam je na ziemi i w tym momencie z sypialni wychodzi mój mąż, trzyma tytkowe miseczki i mówi, że karmił je już o 6.55...
Tytka i Sznytka stoją przy jego nogach, oblizując resztki karmy z pysiów i twardo gadają, że nie plawda, że śniadanka dziś nie było...
i tylko Fiona niczym odkurzacz łyka kąski ze swojej miski, bo wie, że zaraz też ją zabierzemy...
bo śniadanka nigdy nie było, a nawet jeśli było, to tak strasznie malutko i tak niewyobrażalnie dawno temu, że szkoda gadać...
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.