DZIĘKI!
U Zahary wszystko spoko, poza tym, że w zasadzie wyprowadziła się z domu na parapet... Na "zewnątrz" pozostaje zdecydowanie królową życia, która decyduje, kto może leżeć razem z nią na górze, a kto zasłużył na pogardę, banicję i obserwację wywożenia śmieci (największa rozrywka!) jeno z dołu, zza kratek "rzygownika". Niestety złośliwi ludzie okno czasem zamykają (np. gdy nie ma ich w domu, śpią czy - cóż za głupota - pada lub jest zimno) i wtedy pozostaje biednej Zaszczce śpiewać przy szybie smutną pieśń o raju utraconym... A pieśń ta przypomina trochę wycie wilka tęskniącego za stadem, który jednoczenie przechodzi ostre zatrucie pokarmowe...