Nadzieja na szybkie zajęcie się zębami niestety ponownie umarła..
We wtorek rano Ritka nie miała apetytu, była osowiała (choć przez chwilę bawiła się myszką). Kawałek smaczka wsunęła, ale nie była zainteresowana ani większą ilością smaczków, ani mięsa..
Po dłuższej chwili schowała się do swojej kryjówki. Poszłam do niej zobaczyć jak się czuje. Zastałam ją w pozycji spiętego i wygiętego ciałka, po chwili wydała z siebie skrzeczący dźwięk, jakby z bólu i po rozluźnieniu ciała zaczęła dyszeć. Moment potem już było w porządku (teoretycznie).
Pojechałam z nią do najbliższego dobrego weterynarza (nie chciałam jechać do byle jakiego z pobliskich osiedli, więc już kiedyś upatrzyłam sobie na takie sytuacje weterynarzy, którzy mają dobrą opinię).
Badanie klinicznie nie wykazało prawie nic niepokojącego oprócz temperatury, która wynosiła 37 stopni Celsjusza.. weterynarz zdecydował więc, że trzeba podłączyć Ritke do tlenu. Była pod tlenem prawie pół godziny, a przy ponownym badaniu temperatury, spadła ona do 36.6.
Lekarz powiedział, że mógłby u nich hospitalizować Ritę, ale nie chce, kolokwialnie mówiąc, wchodzić w paradę weterynarz prowadzącej i z szacunku do niej i jej pracy proponuje, bym pojechała z Ritą właśnie do niej. Po konsultacji z naszą prezeską
Na miejscu nasza weterynarz była akurat dostępna, odesłała nas na konsultację do neurolożki, która również tam pracuje i miała czas zbadać Ritkę. Po badaniu pod kątem neurologicznym, nie stwierdzono objawów neurologicznych. Panie doktor zmierzyły Ricie ciśnienie, miała 90, a więc niskie (takie było podczas spięcia i stresu związanego z wizytami, a więc w rzeczywistości zapewne byłoby w tym momencie jeszcze niższe na aparacie badającym).
Nasza pani doktor postanowiła zostawić Ritkę na hospitalizacji na kilka godzin.
Kicia u weterynarza miała odruch wymiotny, gdy tylko próbowano dać jej jedzenie. Podane zostały leki przeciwwymiotne i nawodnienie.
Póki co czekamy na dalsze zalecenia, niestety jednak, żeby nie było za spokojnie, wczoraj i dziś Rita wymiotowała. Dlatego nie uchronimy się przed kolejną wizytą na już..