Kociaki ze Szpitalnej

Nasi podopieczni szczęśliwie wyadoptowani :)

Moderatorzy: crestwood, Migotka

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
saszka
Babcia Wierzba
Posty: 7141
Rejestracja: 30 wrz 2015, 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post autor: saszka »

Piękni są! :love:
If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Awatar użytkownika
KrisButton
Posty: 3722
Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
Lokalizacja: Luboń

Post autor: KrisButton »

Drugie święta trzech małych istot minęły spokojnie, kociaki nawet nie interesowały się stołem i tym co na nim było. Dziwne? Nie, od czasu, gdy zagościły na pokojach, uczone są, że na stół nie wskakuje się i niech kto mówi, że kotów nie można nauczyć dobrych manier :wink:
A poza tym, nic nowego, choć jest jedna mała nowość. Otóż Domingo, ten co najmniej chciał być głaskanym, zaczął sam przychodzić, ocierać się i na głaski wali się na podłogę i daje brzuchol do głaskania. Kolana to nie miejsce dla Niego, sam nie usiedzi nawet kilku sekund, ale na podłodze czy na innej powierzchni (czasami zdarza się, że nawet na łóżko wskoczy, gdy człowieki leżą) głaski i drapanie widać podobają się Mu. Jose i Luciano - dwa kochane czarnule za to kolana jak lubiły tak lubią. Zdrowotnie (odpukać trzy razy w niemalowane drewno) wszystko dobrze u całej trójki i oby tak dalej.
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima, Gacuś, Kajtuś P, Inka, Ibis i Lucuś w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Awatar użytkownika
KrisButton
Posty: 3722
Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
Lokalizacja: Luboń

Post autor: KrisButton »

Jako, że życie płynęło bez żadnych zmian, nie było też o czym pisać, bo chłopaki mają już swoje rutyny i dnie spędzają jeden podobnie do drugiego. Jedzenie, toalety, biegi, miziaki, spanie, tak w skrócie można określić to co dzieje się każdego dnia. Ale w niedziele stała się odmiana. Placido jakoś zaczął wyglądać "inaczej", wzięty na kolana na kontrole, od razu było wiadomo co zmieniło się, oko. Było już lekko spuchnięte a w środku czerwonawe. W poniedziałek jedna z rezydentek jechała na badania, a więc Placido pojechał też. No i jest znów wirusówka w lewym oku. Pani doktor zapisała krople, oczywiście wprowadzony jest suplement na wzmocnienie odporności. Suplement dostaje też reszta kociastych, tak na wszelki wypadek. Luciano i Jose na szczęście nic nie dzieje się z Ich oczyma.
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima, Gacuś, Kajtuś P, Inka, Ibis i Lucuś w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Awatar użytkownika
saszka
Babcia Wierzba
Posty: 7141
Rejestracja: 30 wrz 2015, 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post autor: saszka »

Z oczkiem Placido już lepiej? :)
If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Awatar użytkownika
KrisButton
Posty: 3722
Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
Lokalizacja: Luboń

Post autor: KrisButton »

Prawda, dawno nie pisałem o Tenorach. Oczko wyzdrowiało, tak jak już pisałem wcześniej, pan doktor powiedział, że to jest skutek wirusa, którym zaraziły się jak były malutkie, wirus już będzie w nich na zawsze, może z różnych powodów - głównie przy spadku odporności - czasami "budzić się" i wtedy będzie oczko czy oczka chore. Na szczęście są kropelki i Placido jest bardzo grzecznym pacjentem.
U gromadki nastąpiła nowość, od niedawna mają możliwość wychodzenia na ogród. Radość jest ogromna, od rana Oni i pozostała 5 stoi przy drzwiach na taras i czeka aż te szyby rozsuną się i będzie można wybiec na trawkę.
Ostatnio zmieniony 04 lip 2019, 19:20 przez KrisButton, łącznie zmieniany 2 razy.
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima, Gacuś, Kajtuś P, Inka, Ibis i Lucuś w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Awatar użytkownika
KrisButton
Posty: 3722
Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
Lokalizacja: Luboń

Post autor: KrisButton »

Jak już wiadomo, od pewnego czasu trzy tenorki razem z pozostałą piątką futrzaków, mają do dyspozycji sporą przestrzeń pod gołym niebem, jest trawka, jest huśtawka, fotele. Wszyscy korzystają jak tylko rano człowieki wstaną i drzwi otworzą, a cała zgraja czeka wcześniej niż człowiek zejdzie. Placido najbardziej z wszystkich polubił huśtawkę, wskakuje na nią i buja się, jak przestanie to zeskakuje i znowu aż buja się leży. Pozostałe towarzystwo najchętniej leżakuje na trawce albo fotelach, a wszyscy najbardziej obserwują wszystkie obiekty latające, a za płotem kury. Takie to życie na wsi :P
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima, Gacuś, Kajtuś P, Inka, Ibis i Lucuś w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Awatar użytkownika
kotekmamrotek
Posty: 13578
Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
Lokalizacja: Luboń

Post autor: kotekmamrotek »

tej no, jakiej wsi????
Awatar użytkownika
saszka
Babcia Wierzba
Posty: 7141
Rejestracja: 30 wrz 2015, 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post autor: saszka »

kotekmamrotek pisze:tej no, jakiej wsi????
:lol:

A foty przecudne, Kris!
If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Awatar użytkownika
KrisButton
Posty: 3722
Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
Lokalizacja: Luboń

Post autor: KrisButton »

saszka pisze:
kotekmamrotek pisze:tej no, jakiej wsi????
:lol:

A foty przecudne, Kris!
No z Lasku wsi :P

To nie foty cudne tylko koty :wink:
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima, Gacuś, Kajtuś P, Inka, Ibis i Lucuś w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Awatar użytkownika
jaggal
Posty: 5513
Rejestracja: 13 cze 2015, 18:08
Lokalizacja: Poznań, Winogrady

Post autor: jaggal »

co tam u chłopaków? jak znoszą coraz rzadszy dostęp do ogrodowych luksusów? ;)
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Awatar użytkownika
KrisButton
Posty: 3722
Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
Lokalizacja: Luboń

Post autor: KrisButton »

Czas szybko mija, aż trudno uwierzyć, że skończyły się długi i ciepłe dni. Luciano oczko wciąż jest leczone Virganem, ponieważ po skończonym opakowaniu, po paru dniach znów pojawiła się ropa.
Wszyscy, nie tylko chłopacy, tęskną za tarasem, huśtawką i trawką, od rana jednak nie ma mocy, żeby całe kocie towarzystwo nie wyszło choć na trochę, pooddychać świeżym, zimnym powietrzem. Pobyt na zewnątrz ograniczają jednak same koty, choć zdarzają się wyjątki, co prawda chłopacy są raczej ciepłolubami, więc Oni wracają szybko, ale jest taka jedna, co zwie się Gwiazdą i Ona to potrafi na huśtawce, pod daszkiem, przesiedzieć nawet kilka godzin, jednak co kobieta to kobieta :D
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima, Gacuś, Kajtuś P, Inka, Ibis i Lucuś w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Awatar użytkownika
saszka
Babcia Wierzba
Posty: 7141
Rejestracja: 30 wrz 2015, 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post autor: saszka »

Gwiazda po prostu gwiazdorzy ;)
If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Awatar użytkownika
KrisButton
Posty: 3722
Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
Lokalizacja: Luboń

Re: Kociaki ze Szpitalnej

Post autor: KrisButton »

Siedem lat temu, na terenie szpitala, czarna kotka, której nie można było wcześniej złapać, urodziła kolejne kociaki. Trzech czarnych chłopaków. Kilka godzin czekania, aż wyjdzie z budki do łapki, zakończyło się sukcesem. Później bez problemu mogłem wyjąć z budki te trzy czarne kulki. Cała czwórka (matka po zabiegu) były u mnie w garażu. Po kilku tygodniach, gdy marudy same już jadły, matka wróciła na swoje miejsce, gdzie miała zapewnione wyżywienie. A chłopcy dorastali u mnie pod opieką Fundacji. Największy z nich szybko stał się miziakiem, po nim drugi czarnuszek i później jeden z białymi dodatkami. Ich wygląd i piski skojarzyły się mi z tenorami i takie dostali imiona: Luciano, Jose i Placido. I wiedziałem już, że tenorzy zostaną ze mną.
Trzy lata później, gdy na świecie panowała pandemia a ja byłem na kwarantannie, Lucuś dostał pierwsze ataki. Łamiąc prawo (zakaz opuszczania domu) podjechałem z Nim do pobliskiej przychodni. Tam nie umiano Mu pomóc i zalecono żeby zawieź Go do całodobowej przychodni. Nie mogłem sam jechać, ale dobry człowiek pojechał z Nim. Został natychmiast przyjęty i poddany śpiączce farmakologicznej. Był tam sześć tygodni, w tym czasie pojechałem z Nim do Wrocławia na rezonans. Uszkodzenie hipokampu. Wprowadzono leki. W przychodni nie dawano Mu dużych szans, kilka razy mówiono o eutanazji. Nie poddaliśmy się ani On ani ja. Byliśmy ponownie we Wrocławiu u specjalistki neurologii zwierząt (dr. Giza), wprowadziła nowe leki, które miał regularnie podawane doustnie. Po wyjściu z szpitala ważył ponad 2 kg, a wcześniej prawie 5 kg. Nie miał sił chodzić, leżał z pieluszką przez kilka dni. Karmienie Go i regularność w podawaniu leków i po kilku dniach pierwsze samodzielne chodzenie, jedzenie, kuweta. Ataki bywały, ale bardzo rzadko. Całe moje życie zostało dostosowane do Niego, aby regularnie (co do minut) zgodnie z zaleceniem, dostawał leki. Codziennie spał u mnie w pokoju, aby w razie ataku podać Mu lek. Miał w zwyczaju nad ranem budzić mnie (pewnie z głodu choć tłumaczyłem sobie, że to z miłości) pyszczkiem uderzając mnie w policzek, usta, czoło, aż obudziłem się i dostał całusa w czoło i nosek. Padaczka była stabilna, ale często miał infekcje górnych dróg oddechowych – nosa. Były silne, musiałem Mu odsysać pompką a później osysaczem elektrycznym, antybiotyki i mijało. Cały czas miał też suplementowane środki na wzmocnienie odporności.
W sierpniu znów nosek zaczął zapychać się. Pierwszy wymaz nie wykazał żadnych bakterii, ale zrobiony był drugi, wyszła jedna. Wprowadzony antybiotyk. Nosek niby mniej zapchany, wydzieliny mniej, ale Lucuś słabnie, apetyt ma coraz mniejszy. W czwartek miał zrobiony rozmaz krwi, ponowną morfologię – wskazuje że infekcja wciąż jest i rozwija się. Zrobiony miał kolejny wymaz ale tym razem z przełyku i głęboko z nosa, na sedacji. Wynik będzie po 5 – 6 dniach. Ale Lucuś coraz słabszy, w ogóle nie chce jeść więc karmię Go. W piątek pod wieczór pojawia się podwyższona temperatura, jedziemy do przychodni. Dostał tylko w zastrzyku lek na obniżenie temperatury. Sobota rano gorączki nie ma, po południu też nie, karmię Go, widać że jest bardzo słaby, temperatura obniżona, oddech bardzo szybki. Przychodnia już zamknięta więc jedziemy do całodobowej. Wynik morfologii wskazuje, że infekcja szaleje. Robiony jest też test na FIV. Wychodzi pozytywny. Robiony jest kolejny, to samo. Zostaje w szpitalu. W niedzielę rano nie ma telefonu, więc przeżył. O 13:00 dzwonią, zatrzymanie akcji serca, reanimują Go. Po 14:00 telefon – Lucuś zmarł.
Rok temu odeszło dwoje moich dzieci, Inka i Ibis, jeszcze nie nauczyłem się żyć bez nich, Lucuś pocieszał mnie codziennie, moje czarne złotko kładło się koło mnie i przytulało, a ja Go głaskałem i całowałem w główkę. Pustka jest przerażająca, godziny w których miał podawane leki powodują ból, bo nie ma mojego dziecka. Tak nauczę się na nowo, muszę bo jest jeszcze sześcioro innych dzieciaków.
„Miłość ma cztery łapy
Wesoły ogon i pysk kudłaty
Ta miłość zawsze Ciebie zaskoczy
Przylgnie do ciała i popatrzy w oczy
Będziesz ze mną już na zawsze
I Twoje światło we mnie nie zgaśnie
Miłość nie zna żadnej granicy
Serce wciąż me do Ciebie krzyczy”
Luciano 03/2018 – 07/09/2025
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima, Gacuś, Kajtuś P, Inka, Ibis i Lucuś w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Awatar użytkownika
Erena
Posty: 152
Rejestracja: 23 lut 2024, 10:08
Lokalizacja: Poznań

Re: Kociaki ze Szpitalnej

Post autor: Erena »

Bardzo współczuję :(
„Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy.” Faith Resnick
Awatar użytkownika
Migotka
Posty: 2001
Rejestracja: 01 wrz 2019, 15:05
Lokalizacja: Poznań

Re: Kociaki ze Szpitalnej

Post autor: Migotka »

Tak bardzo mi przykro :(
ODPOWIEDZ