Nie wiadomo, może to być stres a może nie...
Może to być po infekcji a może nie...
Od prawie tygodnia Suzi nie ma gorączki, zdarzy jej się wymiotować +/- raz na 3 dni.
Miała robioną biochemię, testy na FIP i białaczkę, podawany kontrast, robione RTG...
Doktor Kasia nie wie co to może być, bo wszystkie wyniki są w normie.
Istnieje prawdopodobieństwo, że Suzolowi psychika siada.
Dzisiaj dostała jeszcze antybiotyk i vet powiedziała, że jeśli jest pojedynczy rzyguś raz na kilka dni,
to nie robimy paniki, bo mała jest szałaputna przy misce i może po prostu łyka powietrze.
Zakładając, że tę sytuację mamy ogarniętą, to Suz funduje nowe atrakcje - tylne giry jej się rozjeżdżają.
Chodzi krzywawo, zarzuca dupką, raczej nie skacze na wysokości - kuchenne szafki są nieosiągalne
a dla kota w tym wieku, buszowanie po nich jest standardem.
Badanie nie wykazało żadnych kłopotów z biodrami, jednak są luzy w rzepkach na pierwszym poziomie.
Koty podobno żyją z czymś takim bez problemów, choć niektórym się pogłębia z wiekiem i wtedy trzeba operować.
U Suzi jednak póki co nie ma paniki, zobaczymy jak będzie - i tak długa droga przed nami,
bo zakładając, że przestanie na fest gorączkować i rzygać,
to trzeba ją odrobaczyć, zaszczepić i ciachnąć a dopiero potem myśleć o jej spontanicznych pląsach kufrem.
A poza tym przed podjęciem jakichkolwiek decyzji o ewentualnym cięciu kończyn, najpierw film będziemy kręcić,
bo wściekło-przerażony mały bandzior ani myślał podjąć współpracę i przejść się choćby kawałek
