
Pietruszka i Szprotka
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Pięknie rosną 


Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą,
a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą.
Robert A. Heinlein
http://www.ezopoznan.pl/
Ojej, jaka zadowolona się przeciąga. Słodzias 


Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą,
a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą.
Robert A. Heinlein
http://www.ezopoznan.pl/
<3 slicznoty!
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
Sonia 20.09.2014
Chrumuś przyjacielu ['] 11.04.2013
Bury, Bati, Rudy, Chispa, Gypsy - 2012
Srebri, Edward - 2010
Bella ['] - 2010
Sonia 20.09.2014
Chrumuś przyjacielu ['] 11.04.2013
Bury, Bati, Rudy, Chispa, Gypsy - 2012
Srebri, Edward - 2010
Bella ['] - 2010
Maluszki kwitną :-). Są już ponad 3 razy cięższe, niż były na początku. To już nie kocięta, a młodziutkie "podlotki"Morri pisze:co u maluszków?



Obydwie dziewczynki są śliczne, mają piękne, puszyste futerko, różowe paluszki

Są do siebie niezwykle przywiązane - zresztą nic dziwnego, skoro zawsze miały tylko siebie (nie sądzę, aby w miocie było więcej kociąt).
Powinny być razem....
No cóż. To wszystko wina mojego TŻa. Zachęcał je do spania w łóżku. Karmił z ręki podczas obiadu i oddawał im najlepsze kawałeczki mięsa, a także pozwalał na podkradanie z talerza.
Gdy nad ranem zaczynały się bawić, gonić i zrzucać rzeczy ze stołu, twierdził, że "dzieci są zdrowe, silne i pełne energii, więc muszą pobiegać". Gdy dzwoni do mnie z pracy, pierwsze pytanie brzmi "jak kotki?". Wybacza im sikanie na nasze łóżko i niezwykle mocno pachącą zawartość kuwety.
Słowem - są rozpuszczone jak dziadowski bicz (a nawet dwa bicze). Tym samym Pietruszka i Szprotka stały się kotami całkowicie nieadopcyjnymi. Po prostu wstyd je puścić między ludzi. Zostają u nas.

Gdy nad ranem zaczynały się bawić, gonić i zrzucać rzeczy ze stołu, twierdził, że "dzieci są zdrowe, silne i pełne energii, więc muszą pobiegać". Gdy dzwoni do mnie z pracy, pierwsze pytanie brzmi "jak kotki?". Wybacza im sikanie na nasze łóżko i niezwykle mocno pachącą zawartość kuwety.
Słowem - są rozpuszczone jak dziadowski bicz (a nawet dwa bicze). Tym samym Pietruszka i Szprotka stały się kotami całkowicie nieadopcyjnymi. Po prostu wstyd je puścić między ludzi. Zostają u nas.

Dawno nic nie pisałam o naszych paskudach ;-). Muszę też podładować baterię w aparacie i zrobić im nowe zdjęcia.
Ogólnie rzecz biorąc sprawa przedstawia się tak:
Niewątpliwie urosły, co chwilami zauważamy, ale z drugiej strony chwilami wydają się nam nadal malutkie ;-). Tak malutkie, że gdy któregoś dnia Pietruszka zaczęła robić na podłodze jakieś wygibasy i "ćwierkać", dopiero po jakimś czasie zaczęło docierać do mnie, że to ....rujka
. Inne koty patrzyły na nią jak na wariatkę, odsuwały się, a ona (naiwnie) goniła Mysza, prezentując mu swoje "wdzięki" - tym bardziej naiwnie, że Myszu to....też dziewczyna (no, ale skąd biedna Pietruszka miała o tym wiedzieć, skoro Myszu ma "męskie" imię
). Na szczęście te rujkowe objawy minęły chyba po 3 dniach, więc myślę, że to na razie takie "przedbiegi" - po jakimś czasie powtórzyły się z podobnym nasileniem. Co dziwne, to właśnie Pietruszka najwyraźniej pierwsza zaczęła dojrzewać, a była przecież w gorszym stanie i nadal jest mniejsza i drobniejsza. Oczywiście już myślimy o sterylce i bez czekania na rujkę Szprotki za jednym zamachem "załatwimy" obydwie, tylko musimy zaoszczędzić troszkę "funduszy", a może też uda się nam doczekać do akcji tańszych sterylizacji - jeśli i w tym roku będą organizowane.
Tak czy owak - Pietruszka i Szprotka wyrosły na piękne koteczki, zgrabne (choć Szprotka jest zdecydowanie masywniejsza), ślicznie umięśnione i czyściutkie. Chwilami zachowują się jak całkiem dorosłe koty....ale tylko chwilami, bo przeważnie prezentują zupełnie "smarkaterską" głupawkę, zwłaszcza, gdy się najedzą. Biegają wtedy po ścianach - w sensie dosłownym - najnowsza zabawa polega na rozpędzeniu się, wskoczeniu np. na krzesło, z niego wielkim susem na podłogę i siłą rozpędu na ścianę. Wskakują na ramy okienne (oczywiście zamknięte), zrywają kuchenne ściereczki (skaczą i zawieszają się na takim ręczniczku i wiszą tak długo, aż nie "puści" wieszak.
Uwielbiają jeść - wszystko, a gdy poczują/zobaczą/usłyszą, że kroję surowe mięso, zachowują się jak stado głodnych rekinów, wydając straszne dźwięki.
Robią mnóstwo bałaganu wokół kuwet, bo przecież kopanie w żwirku jest takie fajne. Kradną jedzenie psu, nawet tych chrupek nie jedzą, tylko "grają nimi w hokeja"
. W ogóle kradną i często chowają swoje zdobycze w psim legowisku - właśnie wspomniane chrupki, a poza tym np. słomki do napojów (długo się zastanawialiśmy, skąd je biorą, aż okazało się, że (zwłaszcza) Pietruszka po prostu wskakuje do zlewu w kuchni i wyciąga słomki z suszarki), zapałki, chusteczki, ołówki .....
Poza tym regularnie zajmują psu miejsce, zmuszając go do spania "kątem" na kocyku
Czasem chcielibyśmy, żeby już dorosły i zmądrzały....
, ale z drugiej strony, gdy przypomnimy sobie te wychudzone, brudne i zapchlone wypłosze....cieszymy się, że żyją i mają się tak dobrze :-).
Ogólnie rzecz biorąc sprawa przedstawia się tak:
Niewątpliwie urosły, co chwilami zauważamy, ale z drugiej strony chwilami wydają się nam nadal malutkie ;-). Tak malutkie, że gdy któregoś dnia Pietruszka zaczęła robić na podłodze jakieś wygibasy i "ćwierkać", dopiero po jakimś czasie zaczęło docierać do mnie, że to ....rujka



Tak czy owak - Pietruszka i Szprotka wyrosły na piękne koteczki, zgrabne (choć Szprotka jest zdecydowanie masywniejsza), ślicznie umięśnione i czyściutkie. Chwilami zachowują się jak całkiem dorosłe koty....ale tylko chwilami, bo przeważnie prezentują zupełnie "smarkaterską" głupawkę, zwłaszcza, gdy się najedzą. Biegają wtedy po ścianach - w sensie dosłownym - najnowsza zabawa polega na rozpędzeniu się, wskoczeniu np. na krzesło, z niego wielkim susem na podłogę i siłą rozpędu na ścianę. Wskakują na ramy okienne (oczywiście zamknięte), zrywają kuchenne ściereczki (skaczą i zawieszają się na takim ręczniczku i wiszą tak długo, aż nie "puści" wieszak.
Uwielbiają jeść - wszystko, a gdy poczują/zobaczą/usłyszą, że kroję surowe mięso, zachowują się jak stado głodnych rekinów, wydając straszne dźwięki.
Robią mnóstwo bałaganu wokół kuwet, bo przecież kopanie w żwirku jest takie fajne. Kradną jedzenie psu, nawet tych chrupek nie jedzą, tylko "grają nimi w hokeja"

Poza tym regularnie zajmują psu miejsce, zmuszając go do spania "kątem" na kocyku


Czasem chcielibyśmy, żeby już dorosły i zmądrzały....

Hm...no cóż, już "trochę" czasu minęło od moich obietnic
, ale dziś już naprawdę - świeżutkie zdjęcia Pietruszki i Szprotki (ze zdecydowaną przewagą tej pierwszej), "strzelone" ku ich wielkiemu zainteresowaniu, przez co większość zdjęć była nieudana - gdy zaczynałam ustawiać aparat, nagle okazywało się, że któraś z nich siedzi niemal nosem w obiektywie
. A najciekawsza jest dla nich lampa błyskowa!




Jak widać, Pietruszka odkryła niedawno uroki życia na wysokościach
- najpierw nauczyła się wchodzić na szafę, a dzisiaj przeszła z niej na drzwi, aby z nich z kolei skoczyć na kolejną szafę! Nie koniec na tym, ponieważ Pietruszka ma ochotę na więcej i wyżej - będąc na szafie zadziera głowę i próbuje wskoczyć na sufit
. Jej siostra niestety (???? a może raczej na szczęście
) jak dotąd nie próbowała jej naśladować - patrzy tylko na nią z dołu, trochę z zazdrością, a trochę z przestrachem.
Natomiast przechodząc do "konkretów", chciałam poinformować, że w najbliższy wtorek obie panny idą na sterylkę. Obydwie już rujkowały, a Pietruszka nawet kilka razy (choć dopiero ten ostatni był dość "intensywny"), wystawiając siły psychiczne wszystkich domowników na próbę
i dodatkowo wzbudzając mój niepokój, bo oczami wyobraźni widziałam już rozwijające się po którejś z rujek ropomacicze. Dlatego, w związku z kilkudniowym urlopem mojego TŻa w przyszłym tygodniu obie będą ciachnięte jednocześnie, a TŻ będzie mógł je kontrolować przez pierwsze dni po zabiegu.
Prosimy więc o kciuki!








Jak widać, Pietruszka odkryła niedawno uroki życia na wysokościach



Natomiast przechodząc do "konkretów", chciałam poinformować, że w najbliższy wtorek obie panny idą na sterylkę. Obydwie już rujkowały, a Pietruszka nawet kilka razy (choć dopiero ten ostatni był dość "intensywny"), wystawiając siły psychiczne wszystkich domowników na próbę

Prosimy więc o kciuki!