No i zwiała mi między nogami. Łapałam, ale w ręce został mi ogon, więc puściłam, bo za chwilę bym została z samym ogonem w ręce. Nie wiem, czy zabolało, czy zadziałało trzaśnięcie drzwiami, ale mikrus momentalnie stwierdził, że wraca do domu. Teraz już wychodzi o wiele ostrożniej i tylko jak pozwolę. Wystarczy zawołać i już w podskokach sama biegnie do mieszkania. Cudem wyszło, że podziałałam na młodą wychowawczo
To coś pod nos podstawiono Caramci. Młodsze, mniejsze, ale równie zadziorne. W efekcie obie latają jakby dodano im silniczki odrzutowe i próbują ustalić, która ważniejsza. Warczą, syczą ile sił w płucach. Albo się pozabijają, albo zaprzyjaźnią. Trzeciej wersji nie widzę.
Carramba ze stoickim spokojem przyjęła przyjazd Zane . Teraz uznała, że jako starsza ma gdzieś dwa młode czarnulki i nie będzie się nimi przejmować. Pod warunkiem, że nie będą jej wchodzić w drogę.
Chwilowo chyba któryś wszedł jej w drogę, bo z pokoju dobiega dyskusja. Pewnie jej ktoś podbiera nową ulubioną zabawkę. Takie coś dostały kotki:
Słychać to to. Carramba jest zafascynowana. Pozostałe tak średnio. Czyli wszystko, jak zwykle, zależy od kota.
Koty dostały zabawkę, bo była gratisem do karmy.
kamilczak pisze:Ile trzeba kupić karmy, aby dostać taki gratis?
10kg worek. To była oferta promocyjna. Już jej nie widzę.
Dla nas 10kg to nie problem. Suche kupuję zawsze w największych możliwych worach. I tak stado zje. Gorzej, jak rozprują worek poza kolejnością. Caramciątko sobie akurat zażyczyło tę karmę od zabawki i przegryzło worek pewnej pięknej nocy. A to miał być zapas do jedzenia po skończeniu aktualnego worka.
Szczytem szczęścia dla kota jest uwaga, rozmowa, pieszczoty i miłość ze strony człowieka; a dla ludzi nic nie może być pochlebniejszego niż przywiązanie istoty tak dalece niezależnej.