Cooki postanowił przespać się na kole samochodu i gdyby nie refleks jego obecnego DT, właściciel auta zrobiłby z kota jajecznicę. Maluch był tak brudny, że kwalifikował się od razu do mycia, jednak prychanie i dość kiepski stan ogólny wstrzymały nas z tą decyzją. Wolontariuszkę naszej fundacji zaniepokoiło coś jeszcze - dziwny rozstaw przednich łapek.. 3-miesięczny kocurek szybko się zaadaptował, dogadał z pozostałymi kotami oraz psem i nie sprawia absolutnie żadnych problemów. Niestety już po kilku dniach wystąpiła wysoko temperatura oraz brak ochoty do zabawy, jak również maiuczenie i mruczenie, które wskazywały na ból i złe samopoczucie. Cooki zawieziony został do weterynarza, gdzie po wykonaniu RTG oraz podstawowych badań stwierdzono wadę genetyczną/rozwojową w układzie kostnym przednich łapek, a temperatura prawdopodobnie spowodowana była stanem zapalnym stawów. Panie weterynarz pierwszy raz spotkały się z przypadkiem tak poważnym. Nie zostały podjęte na razie żadne kroki, bo przy obecnym stanie zdrowia nie ma mowy o narkozie i operacji. Cooki na razie czuje się dobrze, ale bardzo się o niego martwimy, gdyż rokowania są niestety bardzo ostrożne
Trzymajcie kciuki bo walka o Cookiego trwa!
Ostatnio zmieniony 03 mar 2014, 17:03 przez AniaG, łącznie zmieniany 1 raz.
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
Ostatnio zmieniony 28 sie 2013, 16:11 przez AniaG, łącznie zmieniany 1 raz.
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
Cookie czuje się aktualnie całkiem dobrze, oczywiście w nadchodzącym tygodniu kontrola z RTG u weta i podjęcie decyzji, jak dalej go leczymy.
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
nawet nie wiedziałam, ze coś takiego istnieje!? Dasz jakiś namiar?
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
Ilośc podopiecznych to ok. 30 kotów. W miarę możliwości przyjmują koty niepełnosprawne z całej Polski.
Mają koty z różnymi defektami - wrodzonymi wadami genetycznymi, koty "uszkodzone" prenatalnie chorobami wirusowymi, ratują trudne przypadki ze schroniska w Toruniu, po wypadkach lub z FIV. Mają bardzo duże doświadczenie w leczeniu i zapewnianiu komfortu życia, gdy leczyć się nie da.
Ok.... tylko, ze Leos ma domek tymczasowy.. nie chcemy go oddawać do kociego hospicjum.. ale skontaktować się zawsze można aby sprawy skonsultować.
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
dziękuję już myślałam, że mi radzisz do hospicjum oddać
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
Wczoraj odwiedziłam wszystkie koty u Ady. Leoś już nieźle urósł Zrobił się wydłużony, widać teraz bardziej defekt łapeczek, ale biegał jak szalony W tym tygodniu kontrola u kociego ortopedy, będziemy coś więcej wiedzieli. Kocurek jest naprawdę piękny!
„Mimo to wolał być nieobecny całkowicie niż być tylko w części i brakującą resztą udawać. Dlatego był tak niezwykły dla ludzi, którzy go znali. Jeśli znalazł się w ich pobliżu, był dla nich całym sobą. Albo nie było go w ogóle.”
Mały jest u nas już od miesiąc, oprócz tych dwóch dni podczas których wystąpiła wysoka temperatura i ogólnie kiepskie samopoczucie o czym pisała Ania to u nas wszystko w najlepszym porządku. Leoś niczym nie odbiega od reszty gromadki, którą mam pod swoim dachem. Biega, skacze, bawi się jak opętany. Wcina za dwoje.
Poza tym zakochał się w moim Whiskasie, traktuje go jak mamuśkę a burasowi w ogóle to nie przeszkadza i pozwala się "doić" jak karmiąca kotka. Postaram się ująć na jakimś zdjęciu ich miłość )
adrianna.nowak pisze:Poza tym zakochał się w moim Whiskasie, traktuje go jak mamuśkę a burasowi w ogóle to nie przeszkadza i pozwala się "doić" jak karmiąca kotka. Postaram się ująć na jakimś zdjęciu ich miłość )
już teraz mnie to mniej zdumiewa ale nadal fascynuje
zawsze wydawało mi się że to kotki bedą się opiekować obcymi kociakami a zazwyczaj robią to kocury
Moja siostra też ma takiego "karmiącego" kocura, jak to zobaczyłam po raz pierwszy zbierałam szczenkę z podłogi