Dzieciaki spod Opery
Moderatorzy: crestwood, Migotka
A teraz krótki opis wizyty u weterynarza...
Nie obyło się spokojnie przy łapaniu maluchów do transporterów... uciekanie, syczenie i napuszanie ogona..
Ale u weta o dziwo było już lepiej. Kociki były wyjmowane pojedynczo, ważone i dostawały tabletkę.
Na początku miały jechać na drugie szczepienie ale skończyło się ostatecznie na podaniu tabletek na odrobaczenie, gdyż dwa dni temu Bazz wymiotował glistami czy czymś podobnym. Pierwsze odrobaczenie kociaki miały robione pastą więc jak widać nic to nie dało
Na samej wizycie były bardzo grzeczne. Obyło się bez syków i jakichkolwiek sprzeciwów
Po powrocie do domu wykorzystaliśmy ich dobroć i po kolei je wyjmowaliśmy i głaskaliśmy... efekt?? żaden... dzisiaj jest tak samo
Nie obyło się spokojnie przy łapaniu maluchów do transporterów... uciekanie, syczenie i napuszanie ogona..
Ale u weta o dziwo było już lepiej. Kociki były wyjmowane pojedynczo, ważone i dostawały tabletkę.
Na początku miały jechać na drugie szczepienie ale skończyło się ostatecznie na podaniu tabletek na odrobaczenie, gdyż dwa dni temu Bazz wymiotował glistami czy czymś podobnym. Pierwsze odrobaczenie kociaki miały robione pastą więc jak widać nic to nie dało
Na samej wizycie były bardzo grzeczne. Obyło się bez syków i jakichkolwiek sprzeciwów
Po powrocie do domu wykorzystaliśmy ich dobroć i po kolei je wyjmowaliśmy i głaskaliśmy... efekt?? żaden... dzisiaj jest tak samo
Rosną jak na drożdżach
A jeśli chodzi o uczłowieczanie, to na dwoje babka wróżyła. Nie można powiedzieć, że nie ma żadnych postępów, jednak nie wiadomo czy będą kolejne... Dobre jest to, że kociaki (Teonrek i Sopranek) już nie fuchają jak zbliżamy ręce tylko po prostu uciekają. Potrafią podejść do nas, powąchać, popatrzeć z bardzo bliska jednak gdy się wyciąga rękę to uciekają. Można je pogłaskać ale tylko w obecności naszych kotów (w zasadzie jednego) i to przeważnie jak nie widzą, że to my je głaszczemy. Albo gdy śpią. Wtedy się nie płoszą, tylko śpią a my głaszczemy. I czasem w zabawie ale to też muszą się odwrócić i nas nie widzieć. Natomiast Bazz się wycofał z kontaktów z człowiekiem jak gdyby. Nie jest póki co zainteresowany. Wszystkie maluchy widać, że szukają kontaktu ze starszymi kotami, chodzą za nimi i barankują. Ogólnie, kociaki czują się świetnie w warunkach domowych, gonią się, śpią z brzuchami do góry, podchodzą, tylko kwestia tego, że jak chce się je pogłaskać to uciekają.
A jeśli chodzi o uczłowieczanie, to na dwoje babka wróżyła. Nie można powiedzieć, że nie ma żadnych postępów, jednak nie wiadomo czy będą kolejne... Dobre jest to, że kociaki (Teonrek i Sopranek) już nie fuchają jak zbliżamy ręce tylko po prostu uciekają. Potrafią podejść do nas, powąchać, popatrzeć z bardzo bliska jednak gdy się wyciąga rękę to uciekają. Można je pogłaskać ale tylko w obecności naszych kotów (w zasadzie jednego) i to przeważnie jak nie widzą, że to my je głaszczemy. Albo gdy śpią. Wtedy się nie płoszą, tylko śpią a my głaszczemy. I czasem w zabawie ale to też muszą się odwrócić i nas nie widzieć. Natomiast Bazz się wycofał z kontaktów z człowiekiem jak gdyby. Nie jest póki co zainteresowany. Wszystkie maluchy widać, że szukają kontaktu ze starszymi kotami, chodzą za nimi i barankują. Ogólnie, kociaki czują się świetnie w warunkach domowych, gonią się, śpią z brzuchami do góry, podchodzą, tylko kwestia tego, że jak chce się je pogłaskać to uciekają.


Dzisiaj przypominamy o Tenorku
ostatnio z dnia na dzień robi coraz większe postępy ale dzisiaj dał się głaskać przez całe 15 minut






















