Może właśnie dlatego, że jest na nowym, nie ma znajomych ludzi, a rezydentów dwoje? Tak czy inaczej się poprawia

Dziś udało mi się wyrwać koło południa i wpaść na ekstra głaski w czasie pracy

Kociaki wytęsknione, spragnione głasków. Jaime radosny i zabawowy, jakby w ogóle nie pamiętał wczorajszego stresu (acz mam wrażenie, że jak teraz podgryza w zabawie, to trochę mocniej).
Najpierw wspólna stołówka (acz trzeba było Odiemu przypominać, że z pozostałych miseczek je kto inny i nie może biegać od jednej do drugiej).
Potem chłopaki poszły się pobyczyć na balkonie, nie udało mi się zrobić zdjęcia, jak oba się opalają, bo kiedy podeszłam, to Jaime wskoczył na parapet i chciał miziania
A potem jeszcze dosypanie suchego na potem i tu znowu - zanim nasypałam do miski Odiego, zdążył już dobiec do Jaime'ego i wyciągnąć łapę, ale zawołałam, że nie wolno, a potem stanowczo wyniosłam go do jego pokoju i dałam jego miskę. Miska okazała się wystarczającym pocieszeniem, a Jaime tym razem nie zjeżył się i nie uciekł, tylko spokojnie jadł dalej. Potem siedziałam z odseparowanym Odim. Przymilał się, ugniatał mi brzuch, mruczał i domagał się miziania, ale chwilami podbiegał do drzwi i miauczał do reszty stada. Jeszcze jakieś 3 godzinki i będą siedziały razem
