Pierwsze koty za płoty czyli Jagusia w domu tymczasowym.
Od soboty Jagusia jest u mnie. Nie było żadnego problemu z aklimatyzacją. Nie ucieka, nie chowa się. Już zawłaszczyła sobie łóżko i balkon. A na balkonie wygrzewa sobie futerko przez znaczną część dnia. Na razie wskakuje tylko na sofę, tapczan i nie wyżej. Nie ma żadnych problemów ruchowych przy skokach w dół czy w górę. A gdybyście widzieli jak zaiwania, gdy coś sobie upatrzy. Nawet kuferek jej się nie zachwieje
Wiem, że wielu z was ma więcej niż jednego kota, więc to co teraz napiszę nie będzie żadną niespodzianką. Ponieważ jest to moje pierwsze doświadczenie z dwoma kotami, podzielę się z wami jak wyglądał mój niedzielny poranek.
Któraś tam rano...budzi mnie odgłos przekopywanej kuwety. Myślę sobie Funcik znów kopie kanał panamski. Idę wyczyścić kuwetę. Patrzę siusiu...no cóż mogłoby być lepiej. Jak już jestem na nogach to idę ogarnąć kuwetę Jagi. No cóż, też tylko bryłka po substancji płynnej. Aaaaa.....dobiega mnie odgłos dobiegający z kuwety Kopcia. Myślę sobie: no tak, jak już posprzątałam to teraz zebrało mu się na "maila z załącznikiem". Idę znów czyścić kuwetę. Usatysfakcjonowana, że najmniej przyjemna praca skończona, znów słyszę odgłosy. Tym razem Jaga w kuwecie...Czyścić kuwetę 4 razy w ciągu 20 min...one to chyba robią specjalnie
