Za miesiąc minie rok, odkąd Kornelia postawiła swoje pierwsze dziarskie kroki w swoim nowym domu tymczasowym. Od początku zachowywała się jak u siebie, bo pewnie swoim cudownym kocim zmysłem wyczuwała, że faktycznie znalazła swój dom. Ja tę słodką prawdę odkrywałam z miesiąca na miesiąc coraz wyraźniej. Choć początki nie były łatwe ze względu na rezydenta, to nigdy nie zabrakło jej animuszu, niebywałej ciekawości, odwagi i nieposkromionej energii. Zawsze w gotowości do zabawy i równie wielkiej - do jedzenia. We wszystkim musi brać udział, wszędzie wsadzić swój śliczny nosek; cokolwiek się dzieje, nic nie może jej ominąć. I chociaż czasem bywa to bardzo uciążliwe, dom bez niej byłby smutnawy i nudnawy... Kornelka jest cudna, wrosła mi w serce, zapuściła korzenie i kwitnie mrucząco
Halo, halo! Wszystkie ciocie i wujkowie kociopazurzaste! Jesteście wielcy, kochani i bezcenni w tym, co robicie. Dziękuję, bo dzięki Wam mam dom i człowieka, który mnie kocha, mam pełny brzuszek, jestem zdrowa, jest mi ciepło, bezpiecznie i radośnie.
A do podziękowań Kornelii dołączam swoje. Słów brakuje, jak bardzo jestem Wam wdzięczna
