Nastia pojechała dziś do weterynarza. Całą trójką, z rezydentkami. Szczepienie, przegląd i pobieranie krwi (tylko kontrola, nic się nie dzieje

)... u weterynarza, jak zwykle, potulna i grzeczna. Ale podczas pobierania krwi, zawinięta w kocyk, ZASNĘŁA. Trochę z niedowierzaniem patrzyłyśmy na to z wetką, skończyło się stukaniem jej i lekkim podszczypywaniem, żeby trochę się rozruszała, bo krew ciekła jak z nosa
Naprawdę, jeden z najdzielniejszych kotów, jakie widziałam
